Olga z Holandii
Mam 33 lata, od 21. roku życia rozpoczęły się moje problemy zdrowotne. Choruję już od przeszło 10 lat, z ciągłym nasileniem objawów chorobowych i rozwojem nowych dolegliwości. Ostatnie lata to szereg przeprowadzonych badań, diagnostyk i próba rozwikłania tego, co właściwie mi dolega. Miałam robioną kolonoskopię, gastroskopię, endoskopię kapsułkową, MRI scan, badania przeciwpadaczkowe, badania w kierunku boreliozy, badania tarczycy, a nawet badania na guza mózgu. Przez 5 lat lekarze w Holandii szukali przyczyn mojego złego stanu psychofizycznego. 5 lat męczarni, cierpień, chodzenia od gabinetu do gabinetu i pogarszania się mojego zdrowia. W tym miejscu nadmienię tylko, że Pani Paulinie wystarczyło 5 minut, żeby precyzyjnie określić i nazwać to wszystko, co lekarzom zajęło owe 5 lat.
Wracając jednak do mojej drogi przez mękę… Wycięto mi woreczek żółciowy, a od tego momentu – z każdym dniem – było tylko jeszcze gorzej. Lekarze powiedzieli, że mam zajęty drożdżycą układ pokarmowy – od przełyku aż po odbyt – i w 2016 r. przepisali mi sterydy. Stwierdzono u mnie również chorobę Leśniowskiego-Crohna. Ponadto: wrzody na żołądku, objawy tężyczki, chroniczną hiperwentylację. Leczenie objawowe pozwalało mi jako tako funkcjonować w społeczeństwie, na tyle, że byłam w stanie kursować pomiędzy pracą a domem, co to jednak za życie, to jeno wegetacja… Rano miałam problemy ze wstaniem, w ciągu dnia – z koncentracją i chronicznym zmęczeniem; migreny, drętwienie i zawroty głowy uniemożliwiały mi wykonywanie codziennych obowiązków. Nieustannie potrzebowałam wsparcia osoby, która w razie nasilenia objawów chorobowych i zasłabnięcia asekurowałaby mnie i odprowadziła w bezpieczne miejsce. Męczyły mnie całodniowe biegunki. Przepisane mi leki zajmowały 2-3 reklamówki. Lekarze w szpitalu powiedzieli, że z tego stanu, w jakim się znajduję – NIE MA JUŻ WYJŚCIA, muszę pogodzić się z tym, co jest i nauczyć tak żyć.
Mój stan fizyczny siłą rzeczy rzutował na mój stan emocjonalny, umysłowy i obniżającą się samoocenę. Wpadłam w silną depresję, nerwicę, chodziłam rozdrażniona, cierpiałam na stany lękowe, a wszystko to doprowadzało mnie do myśli o samobójstwie. Przyjmowałam leki psychotropowe. W pewnym momencie pomyślałam, że powinnam chyba poddać się leczeniu psychiatrycznemu. I wtedy postanowiłam dać sobie ostatnią szansę wyjścia z tego marazmu, ostatnią deskę ratunku – test i oczyszczanie pod okiem p. Pauliny Jodestol. To była moja ostatnia nadzieja na wyzdrowienie, na próbę zmiany takiego stanu rzeczy.
Pani Paulina zaskoczyła mnie już na samym początku, kiedy jednym spojrzeniem (popartym następnie wynikiem testu) – bez jakiejkolwiek wcześniejszej informacji z mojej strony – trafnie oceniła, z czym do niej przyszłam. Już na wstępie powiedziała, że moje jelito zajęte jest pasożytami rope worm (sznurkowymi, meduzopodobymi i grzybopodobnymi). Dotąd lekarze – kiedy mówiłam im, co znajduję w kale – PATRZYLI NA MNIE DZIWNYM WZROKIEM. Po oczyszczaniu z pasożytów byłam zaskoczona zarówno tym, co wyszło, w jakich ilościach, jak i pozytywnymi rezultatami przeprowadzonego procesu. Różnica w samopoczuciu i postrzeganiu przed oczyszczaniem i po nim jest kolosalna. Teraz wstaję o 6.00, pełna siły i energii do życia, rozjaśniły się i wypogodziły moje myśli, poprawiła koncentracja, stan skóry i paznokci, NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ODSTAWIŁAM PRZYJMOWANE DOTĄD LEKI. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie sposób w półtora miesiąca odwrócić wszystkich skutków dwunastoletniego chorowania, ale widzę i czuję, że jestem na naprawdę dobrej drodze. W końcu na właściwej.
Chciałabym również docenić wkład Pani Pauliny i jej niezwykłe poświęcenie dla innych ludzi. Zdarzyło się, że dzwoniłam do niej w nocy z pytaniem, co robić i nie zostawiła mnie bez pomocy, doradziła, wsparła. Nie jest więc tak, że pracuje ona od poniedziałku do piątku, w godzinach od-do, jak tradycyjne przychodnie lekarskie. Jest zawsze dostępna dla swoich klientów, do ich dyspozycji, gotowa udzielić wsparcia, odpowiedzieć na ich pytania, rozwiać wątpliwości, poprowadzić. Zaangażowana w 100% w to, co robi. To, co mówi jest trafne, a środki, jakie proponuje – proste; aż dziw bierze, że TAKIE PROSTE METODY POTRAFIĄ ZDZIAŁAĆ TAKIE CUDA. To niesamowite.
Całość oceniam bardzo dobrze: dobry kontakt, skuteczność, ogólnie: miłe i pozytywne doświadczenie.
Zdecydowałam się również na oczyszczanie swojej ośmioletniej córki. Jej objawy przed oczyszczaniem to: dolegliwości ze strony układu pokarmowego, niespokojny sen, koszmary senne, silne kopanie nogami i zgrzytanie zębami podczas snu, drażliwość, nerwowość, lęki, zawroty głowy. Wszystko to ustąpiło po oczyszczaniu. Wypłukaliśmy z jej jelit ogromną ilość pasożytów – byliśmy wręcz zszokowani, że dziecko może ich tyle w sobie mieć. Po pierwszej lewatywie cała miska wypełniona była szczątkami martwych pasożytów. Podczas kolejnych w kale znajdowaliśmy najróżniejsze robaki – długie, zwinięte w kule jak kłębki wełny. To nie do pomyślenia, co mieszka w człowieku. Zioła (zwane „zabójcami pasożytów”), robią naprawdę bardzo dobrą i skuteczną pracę.
Muszę nadmienić też, że Pani Paulina pomogła nam uporać się z dręczącym córkę katarem. Często cierpiała ona na przewlekłe zapalenia dróg oddechowych. Dwukrotnie miała wycinane migdały, ale i to nie poprawiło jej stanu zdrowia. Pomogła jej zlecona przez Panią Paulinę… inhalacja oraz oczyszczanie zatok. Proste a efektywne.
Mój mąż również podjął oczyszczanie. Znajomi i przyjaciele znający nas od lat są pozytywnie zaskoczeni faktem, że Pani Paulina – w nieskomplikowany i stosunkowo szybki sposób – tak skutecznie „postawiła nas na nogi”. Oni również mają problemy zdrowotne, ale lekarze bezradnie rozkładają ręce i nie są w stanie im pomóc.
Uważam, że Pani Paulina – jak nikt inny – potrafi rozpoznać i pomóc rozwiązać problemy dotyczące złego samopoczucia, a jej autorski program oczyszczający wspomaga organizm w walce z chorobami, które konwencjonalna medycyna określa jako nierokujące poprawy.
Polecam wszystkim test, szkolenie i oczyszczanie w Centrum Sun&Rainbow. Ta nauka i umiejętności potrzebne są wszystkim ludziom.
Jestem bardzo wdzięczna za pomoc i wsparcie udzielone mi i mojej rodzinie. Dużo się nauczyłam. Wiedza, którą posiadłam będzie służyła mi przez kolejne lata i wierzę, że uda mi się wyjść na prostą – tam, gdzie czeka zdrowie, radość istnienia i szczęście z prostych czynności, których się nie docenia, kiedy nie wie się, co to choroba. Teraz czuję, że do końca życia możemy być sami sobie „doktorami”.
Dziękujemy Pani Paulinie i cieszymy się, że mogliśmy uczestniczyć w tak cudownym procesie, jakim jest powrót do zdrowia i harmonii.